czwartek, 5 stycznia 2017

2." Nigdy nie pozwól, aby ktoś zniszczył Twoje marzenia."

Obudziły mnie promienie słonia, które wpadały przez szpitalne okno. Próbowałam jeszcze zasnąć, ale z marnym skutkiem. Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Kiedy weszłam na Facebooka zdziwiłam się na ilość wiadomości. Większość znajomych życzyła mi powrotu do zdrowia ale jedna wiadomość przykuła moja uwagę. Była od Stephana Antigi. Trener naszych orzełków pytał sie o moje zdrowie, i prosił o spotkanie bo ma dla mnie propozycję, którą chce mi przekazać osobiście. Od razu odpisałam. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Umówiliśmy się za dwa tygodnie po meczu w Bełchatowie. Byłam ciekawa o co chodzi. Niestety nie miałam dużo czasu na rozmyślenia bo do sali wszedł Piechocki.
- Cześć młoda.- uśmiechną się.
- Nie mów tak do mnie.- udawałam obrażoną.
- Nie obrażaj się.- usiadł na łóżku. Popatrzyłam na chłopaka. Kacper dobrze wiedział, że nie umiem się na niego obrażać tak jak i on na mnie.- Natka zbieraj się, bo przed nami długa droga.
- Co ty kombinujesz?-zapytałam.
- Zabieram cię do Bełchatowa. Chyba, że nie chcesz.-powiedział.
- Jasne, że chcę. Tylko...-nie dane było mi dokończyć.
- Na razie zamieszkasz ze mną, spokojnie nie będziesz mi przeszkadzać, a potem jeśli będziesz chciała to kupisz sobie własne mieszkanie. Jeśli chodzi o Martę powiedziała, ze będzie cię często odwiedzać.- uśmiechną sie.
- Bardziej chodzi mi o to miasto. Jestem z Krakowem bardzo związana. Nie wiem czy uda mi sie przestawić, a na dodatek zero treningów.- westchnęłam.
- Przyzwyczaisz się, a jeśli nie to jak wrócisz do pełni sił możesz znów tu zamieszkać. Co do treningów znajdziesz inne zajęcie.
- Moim marzeniem było dostać powołanie i zdobyć złoto na igrzyskach olimpijskich.
- Nie rezygnuj z tego marzenia bo jeszcze może sie spełnić.- powiedział brunet wsiadając do samochodu.
- Ciekawe jak?
- Nie wiem.-chłopak zaczął się zastanawiać.- Może spróbowała byś swoich sił w reprezentacji jako fizjo?
- Ja? No co ty. Po pierwsze Krzysiek by mnie zabił, po drugie nie mam szans aby dostać tam pracę.- rozmowę przerwał dźwięk przychodzącego połączenia.- O wilku mowa.

*Ignaczak*
Siedziałem na kanapie i przerzucałem kanały szukając czegoś ciekawego. Kiedy doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu wyłączyłem telewizor i wyszedłem na taras, gdzie Żygadło bawił się z moimi dziećmi.
- Ziomek myślisz, że Natka wyszła już ze szpitala?- zapytałem przyjaciela.
- Kacper mówił, że wychodzi o 10:00 więc zadzwoń.- zrobiłem jak zaproponował mój najlepszy kumpel. Po dwóch sygnałach dziewczyna odebrała.
- Cześć Natuś jak się czujesz?- zapytałem dziewczyny.
- Cześć Krzysiu właśnie o tobie mówiliśmy. Ja czuję się, świetnie a co u ciebie?- zapytała radosnym głosem.
- Po staremu. Dzieciaki za tobą tęsknią.
- To daj je do telefonu.- przełączyłem na głośno mówiący.
- Sebastian, Dominika. Ktoś chce z wami porozmawiać.- zawołałem moje kochane urwisy.
- Cześć maluchy.- przywitała się Natalka kiedy usłuczała, że rodzeństwo jest przy telefonie.
- Ciocia Natalia.- dzieciaki krzyknęły chórem.
- Co ciekawego porabiacie?- w tym momęcie pokazałem moim pierworodnym aby nie mówiły jej o tym, że Łukasz jest u mnie.
- Dopóki wujek Ziomek nie przyjechał strasznie się nudziliśmy.- powiedziała Dominika. Myślałem, że ja zaraz ukatrupię.
- To wujek Ziomek jest u was?- bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Tak ale to nie jest ważne. Ciociu kiedy do nas przyjeżdżasz?- zapytał mój syn.
- Ostatnio miałam mały wypadek i dopiero wyszłam ze szpitala, ale jak wasz tata będzie w Bełchatowie to jakoś się zgadamy.
- Strasznie za tobą tęsknimy.- teraz dopiero zauważyłem jak dzieciaki przywiązały się do dziewczyny.
- Ja też za wami tęsknię.
- A za mną to nie tęsknisz?- nagle zapytał Łukasz.Natalka zachowywała się jakby w ogóle go nie słyszała.
- Moi kochani Ignaczakowie będę już kończyć. Pozdrówcie o de mnie Iwone. Pa.
- Pa.- powiedzieliśmy całą trójką, po czym rozłączyłem się.
- Dzieciaki możecie iść do domu?- zapytał się rozgrywający.
- Idźcie włączyć sobie telewizor.- powiedziałem kiedy zobaczyłem znudzone miny moich dzieci.- Łukasz co się dzieje?- spojrzałem na kumpla.
- Ile to jeszcze będzie trwać?- nie za bardzo wiedziałem o co chodzi.
- Tak dla pewności. Chodzi o ta kutnie z Natalką?- kiedy Ziomek przytakną mówiłem dalej.- Zrozum ona bardzo chciała poznać chłopaków. Rozumiem, że nie zabrałeś jej na zgrupowanie bo nie była z tobą w związku, ale postaw się na jej miejscu.
- Krzysiu nie wiesz wszystkiego.- brunet westchną i odwrócił sie plecami do mnie.- My byliśmy parą. Nie zabrałem jej na zgrupowanie bo bałem się. Bałem się, że zostawi mnie dla któregoś z młodszych. Wiedziałem, że jak ich pozna to mnie zostawi. Przecież w czym ja mogłem być lepszy od nich?
- Wszystko się ułoży.-poklepałem go po ramieniu.
- Nic się nie ułoży. Straciłem ją przez strach przed jej utratą.
- Pojedź do niej dzień przed meczem i porozmawiajcie. A teraz chodź. Zobaczymy co oglądają dzieciaki.- nikło sie uśmiechnąłem.

*Piechocki*
Kiedy Natalia odłożyła słuchawkę była jakaś smutna. Wolałem nie pytać. W końcu jakby chciała to sama powiedziałaby mi o tym. Reszta drogi minęła nam w ciszy. Po jakiś dwóch godzinach dojechaliśmy pod mój blok. W ciszy wysiedliśmy z samochody i podążyliśmy na trzecie piętro.
- Zapraszam.- powiedziałem przepuszczając kuzynkę- Czuj się jak u siebie. Chcesz coś do picia?
- Poproszę herbatę.- powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
- Chodź zaraz dostaniesz. Ile słodzisz?
- Nie słodzę. Już nie pamiętasz?- dziewczyna poczochrała moje włosy. Dopiero teraz zobaczyłem, że jest o de mnie aż o sześć centymetrów.
- Natka mam pytanie?
- Wal śmiało.- zachęciła mnie brunetka.
- Czym cię karmili?
- Nie tym co ciebie.- uśmiechnęła się. Weszliśmy do kuchni i aż mnie zamurowało.
- Tata?! Co ty tu robisz?- zapytałem zdziwiony.
- Przyjechałem przywitać sie z moją ukochaną siostrzenicą.- podszedł do Natalki i ja przytulił.
- Wujku co chcesz?- zapytała równie zdziwiona jak ja.
- Od razu muszę coś chcieć. Nie pomyśleliście, że po prostu przyszedłem sie przywitać?- razem z dziewczyną pokiwaliśmy przecząco głową. Ojciec tylko westchnął- No dobra. Natalio mam dla ciebie propozycję.
- Słucham.- oparła sie o blat.
- Wiem, że dopiero wyszłaś ze szpitala ale chciałbym abyś pracowała w Skrze jako fizjoterapeutka Co do zarabiania omówimy to w najbliższym czasie. Oczywiście są też przewidziane premnie.- ojciec chytrze się uśmiechną.
- Natka nie musisz się zgadzać. Masz jeszcze czas. Może da się coś zrobić, żebyś znowu grała.- dziewczyna posłała mi mrożące krew w żyłach spojrzenie.
- Wujku nie produkuj się tak, wiem, że nawet połowa z tego co powiesz nie będzie miała pokrycia w rzeczywistości. Faktem jednak jest, że nie mogę nic nie robić. Za jakieś dwa tygodnie będę mogła przyjść do pracy.- uśmiechnęłam się.
- D-Dobrze. To może ja już będę szedł.- wyszedł z mieszka. Razem z Natalką zaczęliśmy się śmiać. Podałem jej kubek z herbatą i usiedlismy przy stole.
- Jego mina była bezcenna. Ale wiesz, że on nie da ci spokoju z tą pracą?- powiedziałem zmartwiony. Brunetka tylko się zaśmiała.
- Oj Kacperku, Kacperku. Widać, że wszystkie sprawy załatwia za ciebie ojciec. Jakbyś nie zauważył ja nic nie podpisałam więc mogę się wszystkiego wyprzeć. Dam ci dobrą radę. Zamiast słuchać ojca weź sprawy w swoje ręce, albo znajdź sobie bardziej doświadczoną osobę.-dziewczyna spojrzała mi prosto w oczy. Teraz dopiero zrozumiałem, że mój ojciec robi wszystko pod siebie. Jego nie interesuje dobro innych tylko jego kieszeń.
- Natalka czy mogłabyś poprzeglądać nasze kontrakty i inne papiery. Wiem, że przez to może być duże zamieszanie w klubie, ale ja ci ufam i reszta zespołu razem ze sztabem ci zaufa.- powiedziałem błagalnym tonem.
- No nie wiem. Powiem tak jeśli moje spotkanie z Antigą skończy się tak jak podejrzewam to z wielką przyjemnością wam pomogę.- uśmiechnęła się.- Kacper zaraz wrócę tylko muszę gdzieś zadzwonić.- powiediała i poszła do swojego pokoju. Po dwudziestu minutach kuzynka wróciła do kuchni.
- Do kogo dzwoniłaś?- zapytałem.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- uśmiechnęła się. Ona to ma piękny uśmiech.- Dowiesz się jutro. A teraz może powiesz co u ciebie.- tak minęła nam reszta dnia. Wieczorem obejrzeliśmy parę komedii. Już dawno tak się nie śmiałem. W końcu usneliśmy na kanapie.
*Natalka*
Kiedy się obudziłam strasznie bolał mnie kręgosłup. Chciałam wstać ale poczułam coś ciężkiego na kolanach. Spojrzałam w dół. No tak Kacper musi się wysypiać więc położył się na moich nogach. Zerknęłam w stronę zegara. 7:30! Za pół godziny Kacper ma trening, a ja spotkanie z Antigą. Trzeba obudzić mojego biednego kuzyna.
- Kacper wstawaj.-szepnęłam mu do ucha. Niestety to nie podziałało. Postanowiłam więc podjąć ostateczne środki.- Kacper wstawaj do cholery.-krzyknęłam zrzucając go z kanapy.
- Już nie śpię.- powiedział rozglądając się na boki.
- To dobrze bo za dwadzieścia minut masz trening.
- I dopiero teraz mnie budzisz?
- To ty masz o tym myśleć a nie ja.- wstałam z kanapy i poszłam do łazienki.
- Natka tylko pośpiesz się.- mrukną siatkarz. Weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę. Po moim ciele zaczęły spływać kropelki wody. Wzięłam swój ulubiony płyn waniliowy. Namydliłam ciało po czym je spłukałam. Wyszłam z kabiny i porządnie się wytarłam. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z pomieszczenia.
- Kacper możesz wchodzić.- powiedziałam wchodząc do kuchni w której przebywał kuzyn.
- Natalka?- usłyszałam znany mi głos.
- Michał, jak miło cię znowu spotkać.- uśmiechnęłam się do przyjmującego.
- Gdyby Dagmara wiedziała kogo ja tu spotkam to samemu na pewno nie pozwoliłaby mi przyjść.- zażartował.
- To wy się znacie?- zapytał zdziwiony Kacper.
- Spotkaliśmy się kiedyś na imprezie.- wyjaśnił jasnooki.
- Kacper nie rozgaduj się bo spóźnisz się na trening.- powiedziałam i zniknęłam za drzwiami swojego pokoju. Wyciągnęłam ubrania z walizki.
Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone. Na koniec ubrałam się wcześniej przygotowany komplet. Schowałam do torebki telefon i pare potrzebnych papierów. Wyszłam z pokoju.
- Kacper ty jeszcze nie gotowy?- spojrzałam na kuzyna który chodził po domu w samych spodniach i pakował torbę. Uśmiechnęłam się i podeszłam w stronę Michała.
- Misiek mam prośbę, przypilnuj go.- zrobiłam oczy kota ze shreka.
- No dobra. Ale coś za coś.- chytrze się uśmiechną.
- Dzięki wielkie.- pocałowałam go w policzek i wyszłam z mieszkania. Ruszyłam w stronę hali Energa. Po około piętnastu minutach byłam na miejscu. Przed budynkiem stał już Stephane Antiga.
- Witam, mam nadzieję, że nie czekał pan długo.- powiedziałam po francusku. Wiedziałam, że trener naszych siatkarzy umie polski ale chciałam aby przy tej rozmowie czuł się swobodniej.
- Witam. Nie wiedziałem, że mówi pani po francusku.- zdziwił się trochę, ale natychmiast się opamiętał i weszliśmy do środka. Zajęliśmy miejsce na trybunach.
- Mam dla pani propozycję. Mój przyjaciel wspominał, że skończyła pani fizjoterapię a właśnie potrzebuję kogoś na to miejsce. Dlatego mam dla pani propozycję współpracy.- podał mi kontrakt. Szybko przejrzałam papiery. Wychwyciłam to co mnie najbardziej interesowało.
-Mam być obecna na każdym zgrupowaniu?-zapytałam.
- Tak by było najlepiej.- odpowiedział mój rozmówca.
- A dużo było by tych zgrupowań podczas sezonu ligowego?- dopytywałam.
- Nie.- krótko odpowiedział.
- Możemy zrobić tak, że ja się jeszcze zastanowię i w ciągu trzech dni dam panu odpowiedź, a papiery podpiszę na zgrupowaniu?- oddałam mu dokumenty.
- Dobrze. Miło było panią poznać.- pożegnaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony. Byłam pewna, że chcę pracować w reprezentacji w końcu był to moim marzeniem. Zastanawiałam się co na to powie wujek. Zapukałam do jego gabinetu. Kiedy usłyszałam krótkie "proszę", otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- O witaj Natalko. Widzę, że zmieniłaś zdanie i zamierzasz już zacząć pracę.- chytrze się uśmiechną.
- Dobrze, że poruszyłeś ten temat. Jakbym podpisała kontrakt z tym klubem było by możliwe podpisanie jeszcze jednego kontraktu, którym przewidziana jest praca od czerwca do września?- zapytałam.
- Nie.- stanowczo odpowiedział mój wujek.
- W takim razie nic z tobą nie podpisuję.- wstałam z krzesła i zaczęłam iść w stronę drzwi.
- Nie waż się stąd wychodzić bez podpisania tych papierów.- złapał mnie za ramię.
- Zostaw mnie.- próbowałam się uwolnić- Nie możesz mnie do niczego zmusić.
- Jesteś moją siostrzenicą i będziesz robić co ci karzę.- siłą posadził mnie na krześle.
- Siostrzenicą a nie podwładnym.-wstałam. W jego oczach widać było wściekłość.
- Twoja matka też była taka uparta i jak z kończyła? Nie bądź tak głupia jak ona.
- Czyżbyś maczał palce w jej śmierci?
- Może? Ale lepiej martw się o swoją przyszłość.
- Wiesz co? Nie obchodzi mnie co zrobiłeś mojej matce. I powiem więcej. Mam gdzieś pracę w klubie i twoje groźby. Praca w reprezentacji była moim marzeniem i zamierzam je zpęłnić za wszelką cenę.
- Nie bądź naiwna. Ta szmata też była i na złe jej to wyszło.- szepnął mi do ucha. Spoliczkowałam go. I to był błąd. Po chwili czułam już tylko ból w okolicach skroni.
 - Pożałujesz tego.- Powiedziałam i wyszłam z jego gabinetu. Po drodze do wyjścia z budynku spotkałam Winiarskiego.
- Natka co się stało?- zapytał próbując za mną nadążyć.
- Daj mi spokój Misiek.- powiedziałam. Siatkarz zatrzymał mnie. Nie chciałam na niego patrzeć ale on siłą odwrócił mnie w swoją stronę.
- Prezes ci to zrobił?- odgarną włosy z mojej twarzy. Nic nie powiedziałam. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Zabiję drania.- w oczach przyjaciela malowała się złość, bezsilność i współczucie.
- Nie rób tego, bo będziesz później żałować.- powiedziałam.
- Nie będę stał z tyłu i patrzył co on z tobą robi.- popatrzył mi w oczy.
- Nie będziesz musiał. Nie będę pracować w klubie.- westchnęłam.
- Ale on wie gdzie mieszkasz i na dodatek ma klucze...-przerwałam jasnookiemu.
- Mam się przednim chować jakbym się go bała?
- Nie o to chodzi ale będę spokojniejszy jak znajdziesz sobie mieszkanie.
- Dobrze, zrobię to dla ciebie.- uśmiechnęłam się do przyjaciela. Poszliśmy do niego do domu i rozmawialiśmy do późna.


Przepraszam za tak długą nieobecność, ale musiałam naprawić swoje życie prywatne.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
 
PS. Moja przyjaciółka zaczęła pisać bloga serdecznie zapraszam http://nukally.blogspot.com/



 
    

    
 

1 komentarz:

  1. Kurczaki.
    Takiej końcówki to się nie spodziewałam.
    Podoba mi się.
    Czekam na następny.
    Buziak. ;*

    OdpowiedzUsuń