- Cześć młoda.- uśmiechną się.
- Nie mów tak do mnie.- udawałam obrażoną.
- Nie obrażaj się.- usiadł na łóżku. Popatrzyłam na chłopaka. Kacper dobrze wiedział, że nie umiem się na niego obrażać tak jak i on na mnie.- Natka zbieraj się, bo przed nami długa droga.
- Co ty kombinujesz?-zapytałam.
- Zabieram cię do Bełchatowa. Chyba, że nie chcesz.-powiedział.
- Jasne, że chcę. Tylko...-nie dane było mi dokończyć.
- Na razie zamieszkasz ze mną, spokojnie nie będziesz mi przeszkadzać, a potem jeśli będziesz chciała to kupisz sobie własne mieszkanie. Jeśli chodzi o Martę powiedziała, ze będzie cię często odwiedzać.- uśmiechną sie.
- Bardziej chodzi mi o to miasto. Jestem z Krakowem bardzo związana. Nie wiem czy uda mi sie przestawić, a na dodatek zero treningów.- westchnęłam.
- Przyzwyczaisz się, a jeśli nie to jak wrócisz do pełni sił możesz znów tu zamieszkać. Co do treningów znajdziesz inne zajęcie.
- Moim marzeniem było dostać powołanie i zdobyć złoto na igrzyskach olimpijskich.
- Nie rezygnuj z tego marzenia bo jeszcze może sie spełnić.- powiedział brunet wsiadając do samochodu.
- Ciekawe jak?
- Nie wiem.-chłopak zaczął się zastanawiać.- Może spróbowała byś swoich sił w reprezentacji jako fizjo?
- Ja? No co ty. Po pierwsze Krzysiek by mnie zabił, po drugie nie mam szans aby dostać tam pracę.- rozmowę przerwał dźwięk przychodzącego połączenia.- O wilku mowa.
*Ignaczak*
Siedziałem na kanapie i przerzucałem kanały szukając czegoś ciekawego. Kiedy doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu wyłączyłem telewizor i wyszedłem na taras, gdzie Żygadło bawił się z moimi dziećmi.
- Ziomek myślisz, że Natka wyszła już ze szpitala?- zapytałem przyjaciela.
- Kacper mówił, że wychodzi o 10:00 więc zadzwoń.- zrobiłem jak zaproponował mój najlepszy kumpel. Po dwóch sygnałach dziewczyna odebrała.
- Cześć Natuś jak się czujesz?- zapytałem dziewczyny.
- Cześć Krzysiu właśnie o tobie mówiliśmy. Ja czuję się, świetnie a co u ciebie?- zapytała radosnym głosem.
- Po staremu. Dzieciaki za tobą tęsknią.
- To daj je do telefonu.- przełączyłem na głośno mówiący.
- Sebastian, Dominika. Ktoś chce z wami porozmawiać.- zawołałem moje kochane urwisy.
- Cześć maluchy.- przywitała się Natalka kiedy usłuczała, że rodzeństwo jest przy telefonie.
- Ciocia Natalia.- dzieciaki krzyknęły chórem.
- Co ciekawego porabiacie?- w tym momęcie pokazałem moim pierworodnym aby nie mówiły jej o tym, że Łukasz jest u mnie.
- Dopóki wujek Ziomek nie przyjechał strasznie się nudziliśmy.- powiedziała Dominika. Myślałem, że ja zaraz ukatrupię.
- To wujek Ziomek jest u was?- bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Tak ale to nie jest ważne. Ciociu kiedy do nas przyjeżdżasz?- zapytał mój syn.
- Ostatnio miałam mały wypadek i dopiero wyszłam ze szpitala, ale jak wasz tata będzie w Bełchatowie to jakoś się zgadamy.
- Strasznie za tobą tęsknimy.- teraz dopiero zauważyłem jak dzieciaki przywiązały się do dziewczyny.
- Ja też za wami tęsknię.
- A za mną to nie tęsknisz?- nagle zapytał Łukasz.Natalka zachowywała się jakby w ogóle go nie słyszała.
- Moi kochani Ignaczakowie będę już kończyć. Pozdrówcie o de mnie Iwone. Pa.
- Pa.- powiedzieliśmy całą trójką, po czym rozłączyłem się.
- Dzieciaki możecie iść do domu?- zapytał się rozgrywający.
- Idźcie włączyć sobie telewizor.- powiedziałem kiedy zobaczyłem znudzone miny moich dzieci.- Łukasz co się dzieje?- spojrzałem na kumpla.
- Ile to jeszcze będzie trwać?- nie za bardzo wiedziałem o co chodzi.
- Tak dla pewności. Chodzi o ta kutnie z Natalką?- kiedy Ziomek przytakną mówiłem dalej.- Zrozum ona bardzo chciała poznać chłopaków. Rozumiem, że nie zabrałeś jej na zgrupowanie bo nie była z tobą w związku, ale postaw się na jej miejscu.
- Krzysiu nie wiesz wszystkiego.- brunet westchną i odwrócił sie plecami do mnie.- My byliśmy parą. Nie zabrałem jej na zgrupowanie bo bałem się. Bałem się, że zostawi mnie dla któregoś z młodszych. Wiedziałem, że jak ich pozna to mnie zostawi. Przecież w czym ja mogłem być lepszy od nich?
- Wszystko się ułoży.-poklepałem go po ramieniu.
- Nic się nie ułoży. Straciłem ją przez strach przed jej utratą.
- Pojedź do niej dzień przed meczem i porozmawiajcie. A teraz chodź. Zobaczymy co oglądają dzieciaki.- nikło sie uśmiechnąłem.
*Piechocki*
Kiedy Natalia odłożyła słuchawkę była jakaś smutna. Wolałem nie pytać. W końcu jakby chciała to sama powiedziałaby mi o tym. Reszta drogi minęła nam w ciszy. Po jakiś dwóch godzinach dojechaliśmy pod mój blok. W ciszy wysiedliśmy z samochody i podążyliśmy na trzecie piętro.
- Zapraszam.- powiedziałem przepuszczając kuzynkę- Czuj się jak u siebie. Chcesz coś do picia?
- Poproszę herbatę.- powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
- Chodź zaraz dostaniesz. Ile słodzisz?
- Nie słodzę. Już nie pamiętasz?- dziewczyna poczochrała moje włosy. Dopiero teraz zobaczyłem, że jest o de mnie aż o sześć centymetrów.
- Natka mam pytanie?
- Wal śmiało.- zachęciła mnie brunetka.
- Czym cię karmili?
- Nie tym co ciebie.- uśmiechnęła się. Weszliśmy do kuchni i aż mnie zamurowało.
- Tata?! Co ty tu robisz?- zapytałem zdziwiony.
- Przyjechałem przywitać sie z moją ukochaną siostrzenicą.- podszedł do Natalki i ja przytulił.
- Wujku co chcesz?- zapytała równie zdziwiona jak ja.
- Od razu muszę coś chcieć. Nie pomyśleliście, że po prostu przyszedłem sie przywitać?- razem z dziewczyną pokiwaliśmy przecząco głową. Ojciec tylko westchnął- No dobra. Natalio mam dla ciebie propozycję.
- Słucham.- oparła sie o blat.
- Wiem, że dopiero wyszłaś ze szpitala ale chciałbym abyś pracowała w Skrze jako fizjoterapeutka Co do zarabiania omówimy to w najbliższym czasie. Oczywiście są też przewidziane premnie.- ojciec chytrze się uśmiechną.
- Natka nie musisz się zgadzać. Masz jeszcze czas. Może da się coś zrobić, żebyś znowu grała.- dziewczyna posłała mi mrożące krew w żyłach spojrzenie.
- Wujku nie produkuj się tak, wiem, że nawet połowa z tego co powiesz nie będzie miała pokrycia w rzeczywistości. Faktem jednak jest, że nie mogę nic nie robić. Za jakieś dwa tygodnie będę mogła przyjść do pracy.- uśmiechnęłam się.
- D-Dobrze. To może ja już będę szedł.- wyszedł z mieszka. Razem z Natalką zaczęliśmy się śmiać. Podałem jej kubek z herbatą i usiedlismy przy stole.
- Jego mina była bezcenna. Ale wiesz, że on nie da ci spokoju z tą pracą?- powiedziałem zmartwiony. Brunetka tylko się zaśmiała.
- Oj Kacperku, Kacperku. Widać, że wszystkie sprawy załatwia za ciebie ojciec. Jakbyś nie zauważył ja nic nie podpisałam więc mogę się wszystkiego wyprzeć. Dam ci dobrą radę. Zamiast słuchać ojca weź sprawy w swoje ręce, albo znajdź sobie bardziej doświadczoną osobę.-dziewczyna spojrzała mi prosto w oczy. Teraz dopiero zrozumiałem, że mój ojciec robi wszystko pod siebie. Jego nie interesuje dobro innych tylko jego kieszeń.
- Natalka czy mogłabyś poprzeglądać nasze kontrakty i inne papiery. Wiem, że przez to może być duże zamieszanie w klubie, ale ja ci ufam i reszta zespołu razem ze sztabem ci zaufa.- powiedziałem błagalnym tonem.
- No nie wiem. Powiem tak jeśli moje spotkanie z Antigą skończy się tak jak podejrzewam to z wielką przyjemnością wam pomogę.- uśmiechnęła się.- Kacper zaraz wrócę tylko muszę gdzieś zadzwonić.- powiediała i poszła do swojego pokoju. Po dwudziestu minutach kuzynka wróciła do kuchni.
- Do kogo dzwoniłaś?- zapytałem.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- uśmiechnęła się. Ona to ma piękny uśmiech.- Dowiesz się jutro. A teraz może powiesz co u ciebie.- tak minęła nam reszta dnia. Wieczorem obejrzeliśmy parę komedii. Już dawno tak się nie śmiałem. W końcu usneliśmy na kanapie.
*Natalka*
Kiedy się obudziłam strasznie bolał mnie kręgosłup. Chciałam wstać ale poczułam coś ciężkiego na kolanach. Spojrzałam w dół. No tak Kacper musi się wysypiać więc położył się na moich nogach. Zerknęłam w stronę zegara. 7:30! Za pół godziny Kacper ma trening, a ja spotkanie z Antigą. Trzeba obudzić mojego biednego kuzyna.
- Kacper wstawaj.-szepnęłam mu do ucha. Niestety to nie podziałało. Postanowiłam więc podjąć ostateczne środki.- Kacper wstawaj do cholery.-krzyknęłam zrzucając go z kanapy.
- Już nie śpię.- powiedział rozglądając się na boki.
- To dobrze bo za dwadzieścia minut masz trening.
- I dopiero teraz mnie budzisz?
- To ty masz o tym myśleć a nie ja.- wstałam z kanapy i poszłam do łazienki.
- Natka tylko pośpiesz się.- mrukną siatkarz. Weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę. Po moim ciele zaczęły spływać kropelki wody. Wzięłam swój ulubiony płyn waniliowy. Namydliłam ciało po czym je spłukałam. Wyszłam z kabiny i porządnie się wytarłam. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z pomieszczenia.
- Kacper możesz wchodzić.- powiedziałam wchodząc do kuchni w której przebywał kuzyn.
- Natalka?- usłyszałam znany mi głos.
- Michał, jak miło cię znowu spotkać.- uśmiechnęłam się do przyjmującego.
- Gdyby Dagmara wiedziała kogo ja tu spotkam to samemu na pewno nie pozwoliłaby mi przyjść.- zażartował.
- To wy się znacie?- zapytał zdziwiony Kacper.
- Spotkaliśmy się kiedyś na imprezie.- wyjaśnił jasnooki.
- Kacper nie rozgaduj się bo spóźnisz się na trening.- powiedziałam i zniknęłam za drzwiami swojego pokoju. Wyciągnęłam ubrania z walizki.
Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone. Na koniec ubrałam się wcześniej przygotowany komplet. Schowałam do torebki telefon i pare potrzebnych papierów. Wyszłam z pokoju.
- Kacper ty jeszcze nie gotowy?- spojrzałam na kuzyna który chodził po domu w samych spodniach i pakował torbę. Uśmiechnęłam się i podeszłam w stronę Michała.
- Misiek mam prośbę, przypilnuj go.- zrobiłam oczy kota ze shreka.
- No dobra. Ale coś za coś.- chytrze się uśmiechną.
- Dzięki wielkie.- pocałowałam go w policzek i wyszłam z mieszkania. Ruszyłam w stronę hali Energa. Po około piętnastu minutach byłam na miejscu. Przed budynkiem stał już Stephane Antiga.
- Witam, mam nadzieję, że nie czekał pan długo.- powiedziałam po francusku. Wiedziałam, że trener naszych siatkarzy umie polski ale chciałam aby przy tej rozmowie czuł się swobodniej.
- Witam. Nie wiedziałem, że mówi pani po francusku.- zdziwił się trochę, ale natychmiast się opamiętał i weszliśmy do środka. Zajęliśmy miejsce na trybunach.
- Mam dla pani propozycję. Mój przyjaciel wspominał, że skończyła pani fizjoterapię a właśnie potrzebuję kogoś na to miejsce. Dlatego mam dla pani propozycję współpracy.- podał mi kontrakt. Szybko przejrzałam papiery. Wychwyciłam to co mnie najbardziej interesowało.
-Mam być obecna na każdym zgrupowaniu?-zapytałam.
- Tak by było najlepiej.- odpowiedział mój rozmówca.
- A dużo było by tych zgrupowań podczas sezonu ligowego?- dopytywałam.
- Nie.- krótko odpowiedział.
- Możemy zrobić tak, że ja się jeszcze zastanowię i w ciągu trzech dni dam panu odpowiedź, a papiery podpiszę na zgrupowaniu?- oddałam mu dokumenty.
- Dobrze. Miło było panią poznać.- pożegnaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony. Byłam pewna, że chcę pracować w reprezentacji w końcu był to moim marzeniem. Zastanawiałam się co na to powie wujek. Zapukałam do jego gabinetu. Kiedy usłyszałam krótkie "proszę", otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- O witaj Natalko. Widzę, że zmieniłaś zdanie i zamierzasz już zacząć pracę.- chytrze się uśmiechną.
- Dobrze, że poruszyłeś ten temat. Jakbym podpisała kontrakt z tym klubem było by możliwe podpisanie jeszcze jednego kontraktu, którym przewidziana jest praca od czerwca do września?- zapytałam.
- Nie.- stanowczo odpowiedział mój wujek.
- W takim razie nic z tobą nie podpisuję.- wstałam z krzesła i zaczęłam iść w stronę drzwi.
- Nie waż się stąd wychodzić bez podpisania tych papierów.- złapał mnie za ramię.
- Zostaw mnie.- próbowałam się uwolnić- Nie możesz mnie do niczego zmusić.
- Jesteś moją siostrzenicą i będziesz robić co ci karzę.- siłą posadził mnie na krześle.
- Siostrzenicą a nie podwładnym.-wstałam. W jego oczach widać było wściekłość.
- Twoja matka też była taka uparta i jak z kończyła? Nie bądź tak głupia jak ona.
- Czyżbyś maczał palce w jej śmierci?
- Może? Ale lepiej martw się o swoją przyszłość.
- Wiesz co? Nie obchodzi mnie co zrobiłeś mojej matce. I powiem więcej. Mam gdzieś pracę w klubie i twoje groźby. Praca w reprezentacji była moim marzeniem i zamierzam je zpęłnić za wszelką cenę.
- Nie bądź naiwna. Ta szmata też była i na złe jej to wyszło.- szepnął mi do ucha. Spoliczkowałam go. I to był błąd. Po chwili czułam już tylko ból w okolicach skroni.
- Pożałujesz tego.- Powiedziałam i wyszłam z jego gabinetu. Po drodze do wyjścia z budynku spotkałam Winiarskiego.
- Natka co się stało?- zapytał próbując za mną nadążyć.
- Daj mi spokój Misiek.- powiedziałam. Siatkarz zatrzymał mnie. Nie chciałam na niego patrzeć ale on siłą odwrócił mnie w swoją stronę.
- Prezes ci to zrobił?- odgarną włosy z mojej twarzy. Nic nie powiedziałam. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Zabiję drania.- w oczach przyjaciela malowała się złość, bezsilność i współczucie.
- Nie rób tego, bo będziesz później żałować.- powiedziałam.
- Nie będę stał z tyłu i patrzył co on z tobą robi.- popatrzył mi w oczy.
- Nie będziesz musiał. Nie będę pracować w klubie.- westchnęłam.
- Ale on wie gdzie mieszkasz i na dodatek ma klucze...-przerwałam jasnookiemu.
- Mam się przednim chować jakbym się go bała?
- Nie o to chodzi ale będę spokojniejszy jak znajdziesz sobie mieszkanie.
- Dobrze, zrobię to dla ciebie.- uśmiechnęłam się do przyjaciela. Poszliśmy do niego do domu i rozmawialiśmy do późna.
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale musiałam naprawić swoje życie prywatne.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
PS. Moja przyjaciółka zaczęła pisać bloga serdecznie zapraszam http://nukally.blogspot.com/
Kurczaki.
OdpowiedzUsuńTakiej końcówki to się nie spodziewałam.
Podoba mi się.
Czekam na następny.
Buziak. ;*