wtorek, 14 lutego 2017

3. " Nowe znajomości często znaczą o nowym początku."

Obudził mnie zapach kawy. Otworzyłam zaspane oczy.  Zegar który wisiał na ścianie pokoju Miśka i Dagi wskazywał 5:20. Niechętnie wstałam i zeszłam do kuchni. Kiedy zeszłam do kuchni siatkarz już jadł swoje śniadanie.
- Jak ci się spało na kanapie?- zapytałam przyjmującego.
- Całe plecy mnie bolą.- jękną Winiarski.
- Mówiłam, że ja się prześpię na kanapie.
- Nie mogłem na to pozwolić. A po za tym i tak nie mam dzisiaj treningu.
-To po co tak wcześnie wstawałeś? Każdy wie, że lubisz sobie pospać.
- Fakt, ale zaraz idziemy szukać dla ciebie mieszkania.
- Misiek nie przesadzasz?- zapytałam siadając na przeciwko niego.
- Znasz moje zdanie. - chciał jeszcze coś powiedzieć ale nie dałam mu takiej  możliwości.
- "Będę spokojniejszy wiedząc, że mieszkasz poza jego zasięgiem"-zacytowałam przyjaciela udając jego głos- Ale wiesz, że przeprowadzka nic nie da.
- Nie zaczynaj od nowa.
- Dobrze, dobrze. Ale i tak najpierw muszę zajrzeć do Kacpra.
- A to niby po co?
- Wie, że wy faceci możecie chodzić w tych samych ciuchach nawet cały tydzień, ale ja jednak potrzebuję się przebrać. A wszystkie, rzeczy mam u kuzyna.- upiłam łyk kawy przyjaciela.
- Wiesz co, mam coś dla ciebie.- powiedział zabierając mi kubek. Wyszedł z kuchni i zaczął czegoś szukać. Po około pięciu minutach wrócił do kuchni z jakąś torebką.- Miałem dać ci to na urodziny ale wtedy będziesz na zgrupowaniu reprezentacji, a, że ja nie dostałem powołania więc daję to teraz.- podał mi torebkę. Otworzyłam ją i wyciągnęłam to co było w środku. Moim oczom ukazała się prześliczna sukienka.

- Jaka śliczna. Dziękuję.- przytuliłam siatkarza i pobiegłam się przebrać.  Wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy.  Ubrałam sukienkę od Winiara i czarne szpilki. Znalazłam lokówkę Dagmary i zrobiłam delikatne loki, makijaż zrobiłam trochę mocniejszy niż na co dzień. Zeszłam na dół gdzie czekał już Michał.
- I jak?- zapytałam podchodząc do przyjaciela.
- Zazdroszczę moim młodszym kolegom których dzisiaj poznasz.- po minie przyjmującego widać było, że za dużo powiedział. 
- Co?!- zapytałam zdziwiona.
- Dowiesz się w swoim czasie.- tajemniczo się uśmiechną.
- Mam się bać?
- Nie. Chyba.- odwrócił mnie i zawiązał oczy jakimś materiałem.
- Zaczynam się bać.- uśmiechnęłam się kiedy chłopak brał mnie na ręce. Po chwili siedziałam w samochodzie. Jechaliśmy dość długo. W końcu Winiarski zatrzymał samochód. Przyjaciel wszedł ze mną na rękach do jakiegoś bloku, po czym prawdopodobnie wyniósł mnie na trzecie piętro. Nareszcie mnie postawił, po czym ściągnął z moich oczu opaskę. Staliśmy przed drzwiami z numerem 13.
- Proszę.- brunet podał mi klucze.
- To dla mnie? Naprawdę?- nie mogłam w to uwierzyć.
- A widzisz tu jeszcze kogoś?- mocno przytuliłam przyjaciela.- Nie duś mnie już tylko otwieraj te drzwi.
Wzięłam od niego klucze i przekręciłam je w zamku. Następnie nacisnęłam klamkę i popchnęłam drzwi. Weszłam do środka. Kiedy tylko rozejrzałam się do o koła szczękę musiałam zbierać z podłogi. Michał zaczął mnie oprowadzać. Zostało nam ostatnie pomieszczenie.
- A teraz twój pokój.- zasłonił mi oczy ręką i otworzył drzwi. Po chwili wziął rękę pozwalając mi otworzyć oczy. Weszłam do środka. To pomieszczenie było najładniejsze w całym mieszkaniu. Ściany były koloru białego. Na jednej z nich przy której stało duże dwu osobowe łóżko z szaro-czarną pościelą, były namalowane czarne ptaki. Wszystkie meble były czarnego koloru. Przy łóżku stała szafka nocna, a na niej oprawione zdjęcie całego teamu skry. W pokoju znajdowała się też duża szafa, lustro, półki które na razie stały puste, toaletka i stolik przy którym były dwie białe w czarne ciapki pufy.
- Kto wam pomógł urządzić ten pokój?- zapytałam wchodząc do środka.
- Ja i Kacper go urządzaliśmy.
- Jestem w stanie uwierzyć, że urządziliście całe mieszkanie oprócz tego pomieszczenia. 
- A to dlaczego?
- Nikt z was nie zna mnie tak dobrze, żeby wiedzieć jak chciałam urządzić swój pokój.
- A Igła i Ziomek?
- Nie wspominaj o Łukaszu.
- Dlaczego? Zawsze byliście blisko a teraz nawet nie chcesz o nim słyszeć.
- Mam swoje powody.
- Założę się, że Krzysiek już dawno o wszystkim wie.-siatkarz zrobił obrażoną minę.
- I tu się mylisz. Nikt o niczym nie wie. 
- To chce być tym pierwszym który wie.
- Nie doczekasz się. 
- Natalka nie bądź taka.- nie ustępował. Już miałam coś powiedzieć ale ktoś zaczął pukać do drzwi. Idąc otworzyć odetchnęłam z ulgą. Otworzyłam drzwi i  w tym momencie do mieszkania weszli chyba wszyscy bełchatowscy siatkarze. Byłam ciekawa po co oni wszyscy tu przyszli.
- Czy zawsze kiedy zaczyna już być spokojnie musisz się pojawiać?- usłyszałam znajomy głos.
- A czy ty zawsze musisz być do mnie tak pesymistycznie nastawiony?-odwróciłam sie w tamta stronę.
- Ja? Pesymistycznie? Po prostu uważam, że jesteś magnesem na kłopoty.- uśmiechnął sie siatkarz.
- Też za tobą tęskniłam, Mariusz.-przytuliłam sie do atakującego.
- Dobra koniec tych czułości. Pasuje abyś poznała siatkarzy z którymi będziesz musiała się codziennie użerać.- odsuną się o de mnie. Na jego twarzy pojawił sie złośliwy uśmiech.
- Zakład, że jeszcze w tym tygodniu przez cały jeden dzień będą chodzić jak w zegarku?
- O co?
- Hmm... jak wygram to w sobotę sprzątasz całe moje mieszkanie na błysk.-chytrze sie uśmiechnęłam.
- Jeśli jednak ci sie nie uda to pokazujemy filmik który nagrałem z tobą w roli głównej całemu zespołowi.
- Który filmik?- zaczęłam się zastanawiać.- Ten filmik razem z Igłą?- Wlazły tylko pokręcił twierdząco  głową. Na samą myśl o tym, że ten nieszczęsny filmik może ujrzeć światło dzienne zaczęłam sie zastanawiać czy warto tak ryzykować. jednak kiedy wyobraziłam sobie Mariusza który sprząta całe moje mieszkanie byłam pewna, ze chce to zrobić. 
- To co zakład?- siatkarz wyciągnął dłoń w moja strone.
- Zakład.- uścisnęłam jego dłoń.
- Chłopaki możecie tu na chwilę podejść?- Mario starał sie ich przekrzyczeć ale nie wychodziło mu. A niby jest kapitanem tej całej bandy.
- Cisza!- krzyknęłam. W tym momencie wszyscy popatrzyli w moja stronę.- Nie chcę być nie uprzejma bo wiem, że się nie znamy ale prosiła bym aby panowie raczyli nie zachowywać sie jak dzieci bo nie da sie wytrzymać.- dwanaście osób wpatrywało sie we mnie ze zdziwieniem. 
- Jak ty to zrobiłaś?- zapytał Szampon.
- Nie musisz dziękować.- uśmiechnęłam się w jego kierunku.
- Chłopaki to jest Natalia nasza przyszła fizjoterapeutka.- powiedział. Cały czas ktoś mówi, że pracuje w skrze, ale przecież Piechocki postawił warunek, zero reprezentacji, a z tego nie zrezygnuję. Chyba, że czegoś nie wiem.- z rozmyśleń wyrwał mnie jeden z siatkarzy.
- Hejka ja jestem Artur a to jest Srećko.- młody przyjmujący przedstawił siebie i towarzyszącego mu siatkarza.
- Natalia. Miło mi.- uśmiechnęłam sie w stronę chłopaków. Następnie po kolei przedstawiał mi sie każdy zawodnik. Po tym całym witaniu sie usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy na różne tematy. Szybko złapałam z nimi kontakt. Do tej pory uważałam siatkarzy za takich samolubnych, skupionych na sobie gwiazdorów. A tu co sie okazało? Ci siatkarze, których dzisiaj poznałam są mili, zabawni, pomocni itp. Największym ich minusem jest to, że zachowują sie jak małe dzieci ale przekonałam się, że tak już musi być. W gruncie rzeczy jest to jeden z plusów bo przy nich nie da sie nudzić. Panowała świetna atmosfera do momentu kiedy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Numer z którego do mnie dzwoniono nie był zapisany w moim telefonie ale ja doskonale go znałam.
- Chłopaki przepraszam na moment ale muszę odebrać.- wstałam i poszłam do mojego pokoju.
- Czego chcesz?-zapytałam po odebraniu.
- Ja do ciebie dzwonię, żeby zapytać sie co u ciebie a ty mnie nawet nie przywitasz?- zapytał rozgrywajacy.
- Cześć Łukaszku. Co u ciebie, bo wiesz mi żyje się fantastycznie.- powiedziałam przesłodzonym głosem.
- Już lepiej.- usłyszałam satysfakcję w jego głosie.
- To jak już sie przywitaliśmy powiesz mi łaskawie po co dzwonisz?
- Skarbie stęskniłem sie za tobą. Nie myślałaś o tym, żebyśmy do siebie wrócili?
- Ty sobie chyba żartujesz?! Po tym co mi zrobiłeś mam do ciebie wrócić?!
- Kochanie nie do mnie z takim tonem.
- Nie nazywaj mnie tak. A tak na marginesie. Twoja żona wie, że podczas waszej "przerwy" flirtowałeś z małolatą?- zapytałam na koniec.
- Nie poruszaj tematu mojej żony.- siatkarz podniósł ton.
- Widzę, że nie tylko mnie okłamywałeś. A teraz życzę miłej nocy.- rozłączyłam sie. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać.

* Szalpuk *
 - Chłopaki przepraszam na moment ale muszę odebrać.- powiedziała dziewczyna. Natalia wydawała sie być zdenerwowana kiedy zobaczyła kto dzwoni. Nie dawało mi to spokoju wiec postanowiłem iść za nią. Brunetka zostawiła uchylone drzwi przez co ułatwiła mi sprawę.
 - To jak już sie przywitaliśmy powiesz mi łaskawie po co dzwonisz?
 - ...
 - Ty sobie chyba żartujesz?! Po tym co mi zrobiłeś mam do ciebie wrócić?!
 - ...
 - Nie nazywaj mnie tak. A tak na marginesie. Twoja żona wie, że podczas waszej "przerwy" flirtowałeś z małolatą?
 - ... 
 - Widzę, że nie tylko mnie okłamywałeś. A teraz życzę miłej nocy.- dziewczyna rozłączyła się i usiadła na łóżku.
- Artur co ty robisz?- zapytał sie mój przyjaciel z tym swoim serbskim akcentem.
- Nie strasz ludzi.- powiedziałem.- Jak już chcesz tak wiedzieć to podsłuchiwałem, bo coś mi sie nie podobało w zachowaniu Natalii, kiedy zadzwonił telefon. I miałem rację.
- Możesz powiedzieć o co chodzi?
- Wiem tylko tyle, że z kimś ostro się pokłóciła. Chodź.- dodałem otwierając drzwi. Weszliśmy do środka i usiedliśmy obok Natalki.
- Młoda co się dzieje?- zapytał Lisinac,
- Co ja wam będę głowę zawracać.- powiedziała przez łzy.
- Jak powiesz to ci ulży.- objąłem ją ramieniem aby dodać jej otuchy.
- Dajcie spokój.- prosiła.
- Nie ma szans.- odpowiedziałem.
- No dobra.- zaczęła.- Od zawsze kochałam siatkówkę. Moja maka twierdziła, że urodziłam sie z piłką do siatkówki. Kiedyś razem z ojczymem musieli wyjechać na delegację i zostawili mnie pod opieka swojego przyjaciela. Był nim Krzysztof Ignaczak. Z racji, że byłam małolatem Krzysiek nie mógł mnie zostawić samej, jednak był umówiony z kumplami więc wziął mnie ze sobą. Poznałam w tedy Michała Winiarskiego i Łukasza Żygadło. Spotkanie ich to było spełnienie moich marzeń. Krzysiek i Michał traktowali mnie jak jakiegoś dzieciaka którym trzeba się bez przerwy opiekować a nie szesnastolatkę. Pomógł mi Łukasz. Zapewnił chłopaków, że on się mną zajmie a oni w spokoju mogą się bawić. Przegadaliśmy chyba pięć godzin. Tak zaczęła się nasza znajomość. Cztery miesiące później byliśmy parą. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Miał mnie nawet zabrać na zgrupowanie ale dzień przed wyjazdem powiedział, że lepiej będzie jak zostanę w domu. Na początku myślałam, że trener zakazał im zabierania ze sobą osób towarzyszących albo, że boi się reakcji chłopaków w końcu mógłby być moim ojcem. Dopiero dwa dni po zakończeniu sezonu reprezentacyjnego dowiedziałam się, że zabrał ze sobą swoją żonę. Rozumiecie? Naiwna robiłam sobie nadzieje. Co ja w ogóle sobie myślałam? Głupia, uwierzyłam w jego słodkie słówka, przez co nie rozróżniałam prawdy od kłamstwa. Od razu poprosiłam go o rozmowe. Byłam ciekawa co ma do powiedzenia. Kiedy się z nim spotkałam, zaczął się tłumaczyć, że on jej nie kocha, że tylko ze mną czuje się szczęśliwy i wolny. W tym momencie do mieszkania weszła jego żona. Zapytała się kim jestem więc jej powiedziałam.  Jednak on oskarżył mnie o kłamstwo i kazał się wynosić. Przez śmierć matki szybko o nim zapomniałam. Niedawno zaczął do mnie wydzwaniać. Na początku raz na parę dni teraz raz dziennie. Nie wiem już co mam robić.- dziewczyna zaczęła płakać.
- Nie płacz. Coś wymyślimy.- sięgnąłem po jej telefon.
- Ej zostaw go.- starała się odebrać mi swój smartphone jednak jej się to nie udało.
- Poczekaj chwile. Zaraz go dostaniesz.- zapisałem Natalce swój numer telefonu, po czym oddałem go jej- I co zjadłem go? 
- Nie ale mogłeś go uszkodzić.
- Jasne. Jakbyś potrzebowała porozmawiać to zadzwoń.
- Co byś powiedziała na obejrzenie jakiegoś filmu?- zapytał nagle Srećko.
- Jestem za.- brunetka wyciągnęła laptop- Co oglądamy?
W trójkę wybraliśmy jakąś komedię. W połowie filmu dziewczyna zasnęła. Popatrzyłem w kierunku przyjaciela. Serb skinął głową, po czym wyłączył laptop i położył go na biurku. Ja natomiast położyłem dziewczynę i przykryłem ja kołdrą. Następnie zeszliśmy na dół do chłopaków. 



Daję wam do oceny nowy rozdział.
Mam nadzieje, że sie spodoba.
Przepraszam, że tak długo czekaliście.
PS Wesołych Walentynek 



  
        
 


czwartek, 5 stycznia 2017

2." Nigdy nie pozwól, aby ktoś zniszczył Twoje marzenia."

Obudziły mnie promienie słonia, które wpadały przez szpitalne okno. Próbowałam jeszcze zasnąć, ale z marnym skutkiem. Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Kiedy weszłam na Facebooka zdziwiłam się na ilość wiadomości. Większość znajomych życzyła mi powrotu do zdrowia ale jedna wiadomość przykuła moja uwagę. Była od Stephana Antigi. Trener naszych orzełków pytał sie o moje zdrowie, i prosił o spotkanie bo ma dla mnie propozycję, którą chce mi przekazać osobiście. Od razu odpisałam. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Umówiliśmy się za dwa tygodnie po meczu w Bełchatowie. Byłam ciekawa o co chodzi. Niestety nie miałam dużo czasu na rozmyślenia bo do sali wszedł Piechocki.
- Cześć młoda.- uśmiechną się.
- Nie mów tak do mnie.- udawałam obrażoną.
- Nie obrażaj się.- usiadł na łóżku. Popatrzyłam na chłopaka. Kacper dobrze wiedział, że nie umiem się na niego obrażać tak jak i on na mnie.- Natka zbieraj się, bo przed nami długa droga.
- Co ty kombinujesz?-zapytałam.
- Zabieram cię do Bełchatowa. Chyba, że nie chcesz.-powiedział.
- Jasne, że chcę. Tylko...-nie dane było mi dokończyć.
- Na razie zamieszkasz ze mną, spokojnie nie będziesz mi przeszkadzać, a potem jeśli będziesz chciała to kupisz sobie własne mieszkanie. Jeśli chodzi o Martę powiedziała, ze będzie cię często odwiedzać.- uśmiechną sie.
- Bardziej chodzi mi o to miasto. Jestem z Krakowem bardzo związana. Nie wiem czy uda mi sie przestawić, a na dodatek zero treningów.- westchnęłam.
- Przyzwyczaisz się, a jeśli nie to jak wrócisz do pełni sił możesz znów tu zamieszkać. Co do treningów znajdziesz inne zajęcie.
- Moim marzeniem było dostać powołanie i zdobyć złoto na igrzyskach olimpijskich.
- Nie rezygnuj z tego marzenia bo jeszcze może sie spełnić.- powiedział brunet wsiadając do samochodu.
- Ciekawe jak?
- Nie wiem.-chłopak zaczął się zastanawiać.- Może spróbowała byś swoich sił w reprezentacji jako fizjo?
- Ja? No co ty. Po pierwsze Krzysiek by mnie zabił, po drugie nie mam szans aby dostać tam pracę.- rozmowę przerwał dźwięk przychodzącego połączenia.- O wilku mowa.

*Ignaczak*
Siedziałem na kanapie i przerzucałem kanały szukając czegoś ciekawego. Kiedy doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu wyłączyłem telewizor i wyszedłem na taras, gdzie Żygadło bawił się z moimi dziećmi.
- Ziomek myślisz, że Natka wyszła już ze szpitala?- zapytałem przyjaciela.
- Kacper mówił, że wychodzi o 10:00 więc zadzwoń.- zrobiłem jak zaproponował mój najlepszy kumpel. Po dwóch sygnałach dziewczyna odebrała.
- Cześć Natuś jak się czujesz?- zapytałem dziewczyny.
- Cześć Krzysiu właśnie o tobie mówiliśmy. Ja czuję się, świetnie a co u ciebie?- zapytała radosnym głosem.
- Po staremu. Dzieciaki za tobą tęsknią.
- To daj je do telefonu.- przełączyłem na głośno mówiący.
- Sebastian, Dominika. Ktoś chce z wami porozmawiać.- zawołałem moje kochane urwisy.
- Cześć maluchy.- przywitała się Natalka kiedy usłuczała, że rodzeństwo jest przy telefonie.
- Ciocia Natalia.- dzieciaki krzyknęły chórem.
- Co ciekawego porabiacie?- w tym momęcie pokazałem moim pierworodnym aby nie mówiły jej o tym, że Łukasz jest u mnie.
- Dopóki wujek Ziomek nie przyjechał strasznie się nudziliśmy.- powiedziała Dominika. Myślałem, że ja zaraz ukatrupię.
- To wujek Ziomek jest u was?- bardziej stwierdziła niż zapytała.
- Tak ale to nie jest ważne. Ciociu kiedy do nas przyjeżdżasz?- zapytał mój syn.
- Ostatnio miałam mały wypadek i dopiero wyszłam ze szpitala, ale jak wasz tata będzie w Bełchatowie to jakoś się zgadamy.
- Strasznie za tobą tęsknimy.- teraz dopiero zauważyłem jak dzieciaki przywiązały się do dziewczyny.
- Ja też za wami tęsknię.
- A za mną to nie tęsknisz?- nagle zapytał Łukasz.Natalka zachowywała się jakby w ogóle go nie słyszała.
- Moi kochani Ignaczakowie będę już kończyć. Pozdrówcie o de mnie Iwone. Pa.
- Pa.- powiedzieliśmy całą trójką, po czym rozłączyłem się.
- Dzieciaki możecie iść do domu?- zapytał się rozgrywający.
- Idźcie włączyć sobie telewizor.- powiedziałem kiedy zobaczyłem znudzone miny moich dzieci.- Łukasz co się dzieje?- spojrzałem na kumpla.
- Ile to jeszcze będzie trwać?- nie za bardzo wiedziałem o co chodzi.
- Tak dla pewności. Chodzi o ta kutnie z Natalką?- kiedy Ziomek przytakną mówiłem dalej.- Zrozum ona bardzo chciała poznać chłopaków. Rozumiem, że nie zabrałeś jej na zgrupowanie bo nie była z tobą w związku, ale postaw się na jej miejscu.
- Krzysiu nie wiesz wszystkiego.- brunet westchną i odwrócił sie plecami do mnie.- My byliśmy parą. Nie zabrałem jej na zgrupowanie bo bałem się. Bałem się, że zostawi mnie dla któregoś z młodszych. Wiedziałem, że jak ich pozna to mnie zostawi. Przecież w czym ja mogłem być lepszy od nich?
- Wszystko się ułoży.-poklepałem go po ramieniu.
- Nic się nie ułoży. Straciłem ją przez strach przed jej utratą.
- Pojedź do niej dzień przed meczem i porozmawiajcie. A teraz chodź. Zobaczymy co oglądają dzieciaki.- nikło sie uśmiechnąłem.

*Piechocki*
Kiedy Natalia odłożyła słuchawkę była jakaś smutna. Wolałem nie pytać. W końcu jakby chciała to sama powiedziałaby mi o tym. Reszta drogi minęła nam w ciszy. Po jakiś dwóch godzinach dojechaliśmy pod mój blok. W ciszy wysiedliśmy z samochody i podążyliśmy na trzecie piętro.
- Zapraszam.- powiedziałem przepuszczając kuzynkę- Czuj się jak u siebie. Chcesz coś do picia?
- Poproszę herbatę.- powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
- Chodź zaraz dostaniesz. Ile słodzisz?
- Nie słodzę. Już nie pamiętasz?- dziewczyna poczochrała moje włosy. Dopiero teraz zobaczyłem, że jest o de mnie aż o sześć centymetrów.
- Natka mam pytanie?
- Wal śmiało.- zachęciła mnie brunetka.
- Czym cię karmili?
- Nie tym co ciebie.- uśmiechnęła się. Weszliśmy do kuchni i aż mnie zamurowało.
- Tata?! Co ty tu robisz?- zapytałem zdziwiony.
- Przyjechałem przywitać sie z moją ukochaną siostrzenicą.- podszedł do Natalki i ja przytulił.
- Wujku co chcesz?- zapytała równie zdziwiona jak ja.
- Od razu muszę coś chcieć. Nie pomyśleliście, że po prostu przyszedłem sie przywitać?- razem z dziewczyną pokiwaliśmy przecząco głową. Ojciec tylko westchnął- No dobra. Natalio mam dla ciebie propozycję.
- Słucham.- oparła sie o blat.
- Wiem, że dopiero wyszłaś ze szpitala ale chciałbym abyś pracowała w Skrze jako fizjoterapeutka Co do zarabiania omówimy to w najbliższym czasie. Oczywiście są też przewidziane premnie.- ojciec chytrze się uśmiechną.
- Natka nie musisz się zgadzać. Masz jeszcze czas. Może da się coś zrobić, żebyś znowu grała.- dziewczyna posłała mi mrożące krew w żyłach spojrzenie.
- Wujku nie produkuj się tak, wiem, że nawet połowa z tego co powiesz nie będzie miała pokrycia w rzeczywistości. Faktem jednak jest, że nie mogę nic nie robić. Za jakieś dwa tygodnie będę mogła przyjść do pracy.- uśmiechnęłam się.
- D-Dobrze. To może ja już będę szedł.- wyszedł z mieszka. Razem z Natalką zaczęliśmy się śmiać. Podałem jej kubek z herbatą i usiedlismy przy stole.
- Jego mina była bezcenna. Ale wiesz, że on nie da ci spokoju z tą pracą?- powiedziałem zmartwiony. Brunetka tylko się zaśmiała.
- Oj Kacperku, Kacperku. Widać, że wszystkie sprawy załatwia za ciebie ojciec. Jakbyś nie zauważył ja nic nie podpisałam więc mogę się wszystkiego wyprzeć. Dam ci dobrą radę. Zamiast słuchać ojca weź sprawy w swoje ręce, albo znajdź sobie bardziej doświadczoną osobę.-dziewczyna spojrzała mi prosto w oczy. Teraz dopiero zrozumiałem, że mój ojciec robi wszystko pod siebie. Jego nie interesuje dobro innych tylko jego kieszeń.
- Natalka czy mogłabyś poprzeglądać nasze kontrakty i inne papiery. Wiem, że przez to może być duże zamieszanie w klubie, ale ja ci ufam i reszta zespołu razem ze sztabem ci zaufa.- powiedziałem błagalnym tonem.
- No nie wiem. Powiem tak jeśli moje spotkanie z Antigą skończy się tak jak podejrzewam to z wielką przyjemnością wam pomogę.- uśmiechnęła się.- Kacper zaraz wrócę tylko muszę gdzieś zadzwonić.- powiediała i poszła do swojego pokoju. Po dwudziestu minutach kuzynka wróciła do kuchni.
- Do kogo dzwoniłaś?- zapytałem.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- uśmiechnęła się. Ona to ma piękny uśmiech.- Dowiesz się jutro. A teraz może powiesz co u ciebie.- tak minęła nam reszta dnia. Wieczorem obejrzeliśmy parę komedii. Już dawno tak się nie śmiałem. W końcu usneliśmy na kanapie.
*Natalka*
Kiedy się obudziłam strasznie bolał mnie kręgosłup. Chciałam wstać ale poczułam coś ciężkiego na kolanach. Spojrzałam w dół. No tak Kacper musi się wysypiać więc położył się na moich nogach. Zerknęłam w stronę zegara. 7:30! Za pół godziny Kacper ma trening, a ja spotkanie z Antigą. Trzeba obudzić mojego biednego kuzyna.
- Kacper wstawaj.-szepnęłam mu do ucha. Niestety to nie podziałało. Postanowiłam więc podjąć ostateczne środki.- Kacper wstawaj do cholery.-krzyknęłam zrzucając go z kanapy.
- Już nie śpię.- powiedział rozglądając się na boki.
- To dobrze bo za dwadzieścia minut masz trening.
- I dopiero teraz mnie budzisz?
- To ty masz o tym myśleć a nie ja.- wstałam z kanapy i poszłam do łazienki.
- Natka tylko pośpiesz się.- mrukną siatkarz. Weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę. Po moim ciele zaczęły spływać kropelki wody. Wzięłam swój ulubiony płyn waniliowy. Namydliłam ciało po czym je spłukałam. Wyszłam z kabiny i porządnie się wytarłam. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z pomieszczenia.
- Kacper możesz wchodzić.- powiedziałam wchodząc do kuchni w której przebywał kuzyn.
- Natalka?- usłyszałam znany mi głos.
- Michał, jak miło cię znowu spotkać.- uśmiechnęłam się do przyjmującego.
- Gdyby Dagmara wiedziała kogo ja tu spotkam to samemu na pewno nie pozwoliłaby mi przyjść.- zażartował.
- To wy się znacie?- zapytał zdziwiony Kacper.
- Spotkaliśmy się kiedyś na imprezie.- wyjaśnił jasnooki.
- Kacper nie rozgaduj się bo spóźnisz się na trening.- powiedziałam i zniknęłam za drzwiami swojego pokoju. Wyciągnęłam ubrania z walizki.
Zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone. Na koniec ubrałam się wcześniej przygotowany komplet. Schowałam do torebki telefon i pare potrzebnych papierów. Wyszłam z pokoju.
- Kacper ty jeszcze nie gotowy?- spojrzałam na kuzyna który chodził po domu w samych spodniach i pakował torbę. Uśmiechnęłam się i podeszłam w stronę Michała.
- Misiek mam prośbę, przypilnuj go.- zrobiłam oczy kota ze shreka.
- No dobra. Ale coś za coś.- chytrze się uśmiechną.
- Dzięki wielkie.- pocałowałam go w policzek i wyszłam z mieszkania. Ruszyłam w stronę hali Energa. Po około piętnastu minutach byłam na miejscu. Przed budynkiem stał już Stephane Antiga.
- Witam, mam nadzieję, że nie czekał pan długo.- powiedziałam po francusku. Wiedziałam, że trener naszych siatkarzy umie polski ale chciałam aby przy tej rozmowie czuł się swobodniej.
- Witam. Nie wiedziałem, że mówi pani po francusku.- zdziwił się trochę, ale natychmiast się opamiętał i weszliśmy do środka. Zajęliśmy miejsce na trybunach.
- Mam dla pani propozycję. Mój przyjaciel wspominał, że skończyła pani fizjoterapię a właśnie potrzebuję kogoś na to miejsce. Dlatego mam dla pani propozycję współpracy.- podał mi kontrakt. Szybko przejrzałam papiery. Wychwyciłam to co mnie najbardziej interesowało.
-Mam być obecna na każdym zgrupowaniu?-zapytałam.
- Tak by było najlepiej.- odpowiedział mój rozmówca.
- A dużo było by tych zgrupowań podczas sezonu ligowego?- dopytywałam.
- Nie.- krótko odpowiedział.
- Możemy zrobić tak, że ja się jeszcze zastanowię i w ciągu trzech dni dam panu odpowiedź, a papiery podpiszę na zgrupowaniu?- oddałam mu dokumenty.
- Dobrze. Miło było panią poznać.- pożegnaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony. Byłam pewna, że chcę pracować w reprezentacji w końcu był to moim marzeniem. Zastanawiałam się co na to powie wujek. Zapukałam do jego gabinetu. Kiedy usłyszałam krótkie "proszę", otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- O witaj Natalko. Widzę, że zmieniłaś zdanie i zamierzasz już zacząć pracę.- chytrze się uśmiechną.
- Dobrze, że poruszyłeś ten temat. Jakbym podpisała kontrakt z tym klubem było by możliwe podpisanie jeszcze jednego kontraktu, którym przewidziana jest praca od czerwca do września?- zapytałam.
- Nie.- stanowczo odpowiedział mój wujek.
- W takim razie nic z tobą nie podpisuję.- wstałam z krzesła i zaczęłam iść w stronę drzwi.
- Nie waż się stąd wychodzić bez podpisania tych papierów.- złapał mnie za ramię.
- Zostaw mnie.- próbowałam się uwolnić- Nie możesz mnie do niczego zmusić.
- Jesteś moją siostrzenicą i będziesz robić co ci karzę.- siłą posadził mnie na krześle.
- Siostrzenicą a nie podwładnym.-wstałam. W jego oczach widać było wściekłość.
- Twoja matka też była taka uparta i jak z kończyła? Nie bądź tak głupia jak ona.
- Czyżbyś maczał palce w jej śmierci?
- Może? Ale lepiej martw się o swoją przyszłość.
- Wiesz co? Nie obchodzi mnie co zrobiłeś mojej matce. I powiem więcej. Mam gdzieś pracę w klubie i twoje groźby. Praca w reprezentacji była moim marzeniem i zamierzam je zpęłnić za wszelką cenę.
- Nie bądź naiwna. Ta szmata też była i na złe jej to wyszło.- szepnął mi do ucha. Spoliczkowałam go. I to był błąd. Po chwili czułam już tylko ból w okolicach skroni.
 - Pożałujesz tego.- Powiedziałam i wyszłam z jego gabinetu. Po drodze do wyjścia z budynku spotkałam Winiarskiego.
- Natka co się stało?- zapytał próbując za mną nadążyć.
- Daj mi spokój Misiek.- powiedziałam. Siatkarz zatrzymał mnie. Nie chciałam na niego patrzeć ale on siłą odwrócił mnie w swoją stronę.
- Prezes ci to zrobił?- odgarną włosy z mojej twarzy. Nic nie powiedziałam. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Zabiję drania.- w oczach przyjaciela malowała się złość, bezsilność i współczucie.
- Nie rób tego, bo będziesz później żałować.- powiedziałam.
- Nie będę stał z tyłu i patrzył co on z tobą robi.- popatrzył mi w oczy.
- Nie będziesz musiał. Nie będę pracować w klubie.- westchnęłam.
- Ale on wie gdzie mieszkasz i na dodatek ma klucze...-przerwałam jasnookiemu.
- Mam się przednim chować jakbym się go bała?
- Nie o to chodzi ale będę spokojniejszy jak znajdziesz sobie mieszkanie.
- Dobrze, zrobię to dla ciebie.- uśmiechnęłam się do przyjaciela. Poszliśmy do niego do domu i rozmawialiśmy do późna.


Przepraszam za tak długą nieobecność, ale musiałam naprawić swoje życie prywatne.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
 
PS. Moja przyjaciółka zaczęła pisać bloga serdecznie zapraszam http://nukally.blogspot.com/



 
    

    
 

niedziela, 11 grudnia 2016

1. "Czasem trzeba coś stracić, aby zyskać coś lepszego."

*Piechocki*
Po telefonie do Natalki pomogłem ojcu w wymyśleniu sposobu aby ją przekonać do przeprowadzenia się tutaj i pracowania w Skrze jako fotograf. Następnie musiałem pojechać na trening. Blain jak zawsze nie dawał nam ani trochę luzu. Po męczących dwóch godzinach miałem trochę chwili wolnej. A tak dokładniej to następny trening miałem o 19:30. Wchodząc do mieszkania, rzuciłem torbę na podłogę i poszedłem do kuchni zrobić sobie kawę. Nie zdążyłem nawet upić łyka napoju kiedy zadzwonił telefon. Na ekranie pojawił sie nieznany numer. W takich sytuacjach raczej nie odbieram ale czułem, że coś sie stało i muszę odebrać. Na nieszczęście moje przypuszczenia okazały sie prawdziwe.
- Słucham?-zapytałem.
- Cześć. Jestem przyjaciółką Natalii. Wiem, że jestes siatkarzem i pewnie nie masz czasu ale Natka cie potrzebuje. Jest w szpitalu a z tego co mi mówiła to jesteś jej jedyną rodziną. Mógłbyś przyjechać?-powiedziała rozczęsiona dziewczyna.
- Gdzie mam przyjechać?
- Na Adama Bochenka 12.
- Bedę za jakieś trzy godziny.-rozłączyłem się po czym napisałem sms'a do trenera, że nie będzie mnie na wieczornym treningu. Bez chwili namysłu wyszedłem z mieszkania i wsiadłem do samochodu. Jeszcze nigdy nie przebyłem drogi z Bełchatowa do Krakowa w tak szybkim czasie.  Zaparkowałem przed szpitalem. Opuściłem pojazd, po czym dosłownie wbiegłem do budynku. Uświadomiłem sobie, że nie wiem w której sali leży Natka. Podszedłem do jednej z pielęgniarek.
- Dzień dobry czy wie pani w której sali leży Natalia Piechocka?- uprzejmie zapytałem.
- A mogę wiedzieć kim pan dla niej jest?-zapytała poprawiając okulary.
- Kuzynem.-szybko odpowiedziałem. Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem.
- Sala numer 16.- odpowiedziała pielęgniarka i poszła w swoim kierunku. Po paru minutach szukania odnalazłem odpowiednią salę. Na krześle przed salą siedziała zapłakana dziewczyna. Miała blond włosy które sięgały jaj do ramion, jasną cerę a na nosie spoczywały czarne okulary. Tak na oko mogła mieć 170 cm. Domyśliłem się, że to ona do mnie dzwoniła. Chwila Natka mi kiedyś o niej wspominała. Jak ona miała na imię? Już wiem! Marta!
- Cześć ty pewnie jesteś Marta?- niepewnie zacząłem. Blondynka popatrzyła na minie. Miała piękne niebieskie oczy a na nosie i w jego okolicach widniało parę piegów.
- Tak. A ty to pewni Kacper. Natka wiele o tobie mówiła.-dziewczyna delikatnie podniosła kąciki ust. W tym momencie z sali wyszedł lekarz.
- Dzień dobry. Jestem kuzynem pacjentki, czy mógłbym wiedzieć co z nią?- odezwałem się.
- Hm. Nie jest najlepiej. Na razie czekamy aż się wybudzi. Potem musimy wykonać dokładniejsze badania, ale już teraz mogę stwierdzić, że nie będzie mogła żyć tak jak kiedyś.-odpowiedział doktor.
- To znaczy?-dopytywałem.
- To znaczy zero treningów.- odparł lekarz.
- A czy mogę do niej wejść?- zapytałem na koniec.
- Oczywiście. Muszę pana przeprosić ale mam ważne sprawy. Do widzenia.-odwrócił się i poszedł.
- Do widzenia.- nie zwracając uwagi na przyjaciółkę Natki, wszedłem do sali. Kidy moim oczom ukazał się widok dziewczyny przypiętej do tych wszystkich sprzętów, aż serce mi stanęło. Jej opalona cera wyglądała tak blado. Uśmiech który nie z chodził jej z twarzy nawet po śmierci matki, teraz nie było po nim śladu. Długie, brązowe włosy, które przy każdym jej ruchu przyciągały wzrok niejednego faceta, były takie bez wyrazu. Usiadłem na krześle, które znajdowało się niedaleko jej łóżka. Dotknąłem jej dłoni. Była taka blada, zimna. Kiedy pomyślałem, że ona może już się nie obudzić, łzy napłynęły do moich oczu. Pozwoliłem im spływać po moich policzkach. Natalka była jedyną osobą na tym świecie, której zwierzałem się ze wszystkiego. Nie dość, że wiedziała o mnie wszystko   , to na dodatek jako jedyna widziała mnie płaczącego. Przy niej nie bałem się być sobą, dać upust moim emocją. Z rozmyśleń wyrwało mnie wibrowanie mojego telefonu. Sprawdziłem kto dzwoni. Na ekranie widniał numer ojca. Przeciągnąłem zieloną słuchawkę.
- Cześć tato, coś się stało?-zapytałem.
- Ty się jeszcze pytasz?! Za niedługo mecz a ty piszesz do Blaina, że nie będzie cię na treningu! Mogę wiedzieć co ci odwala?-ojciec wyraźnie się wkurzył. Jestem tylko ciekaw jak długo będzie mnie tak kontrolować.
- Jestem w Krakowie.
- W Krakowie?!
- Tak, ale...-przerwał mi ojciec.
- Nie ma żadnego ale! Masz natychmiast wracać do Bełchatowa!
- Po pierwsze trener ma jeszcze Milczarka. Po drugie Natalka jest w szpitalu.
- Jak to jest w szpitalu?- zapytał z niepokojem ojciec.
- Z tego co wiem potrącił ją samochód. Obecnie jest w śpiączce, kiedy już się wybudzi będzie potrzebowała pomocy więc zabieram ją do siebie. Zapomniałbym będzie trzeba zająć jej czymś czas, ponieważ nie będzie mogła grać.
- Z jednej strony to dobrze.
- Co?!
- No wiesz teraz na 99% przyjmie moją ofertę.
- Tobie tylko jedno w głowie.
- No co, trzeba łapać okazje.
- Dobra ja kończę.-rozłączyłem się. Już miałem usiąść kiedy rozległ się przeraźliwy dźwięk, który oznaczał jedno. Do sali wbiegł lekarz i wyprosił mnie z pomieszczenia. Wyszedłem z pomieszczenia. Na korytarzu czekała Marta.
- Co się dzieje?- zapytała. Nic nie powiedziałem tylko spuściłem  głowę. Dziewczyna natychmiast się rozpłakała. Mocno ją do siebie przytuliłem. Muszę przyznać, że dziewczyna od razu mi się spodobała. Mam nadzieję, że po tym wydarzeniu utrzymamy kontakt.
- Uspokój się, wszystko będzie dobrze.-starałem się ją pocieszyć.
- Już nic nie będzie dobrze. Ona już nie może grać. Razem byłyśmy nie do pokonania, snułyśmy plany na przyszłość. Reprezentacja Potem wygrać ME, MŚ a może i IO. Wiedziałam, że razem damy radę. A teraz? Co ja bez niej zrobię?- Marta wtuliła się we mnie.
- Natka zawsze będzie cię wspierać, po prostu nie może grać, ale to nic nie zmienia.-odsunąłem ją i spojrzałem w jej piękne oczy.
- To wszystko zmienia.-dziewczyna odwzajemniła spojrzenie.- Mam prośbę. Jak Natalka w końcu się wybudzi i wyjdzie ze szpitala, zabierz ją do Bełchatowa. Nie mogę pozwolić aby w tych chwilach była sama.
- Dobrze ale mam jeden warunek. Będziesz nas często odwiedzać.- dziewczyna tylko się uśmiechnęła. jej uśmiech był tak piękny, że również się uśmiechnąłem.- Idź do domu i odpocznij jak będę coś wiedział to zadzwonię.- blondynka zrobiła to o co ją poprosiłem. Niedługo po jej wyjściu podszedł do mnie lekarz.
- Udało nam się przywrócić panią Natalię do żywych. Niestety dalej jest w śpiączce.-poinformował mnie i poszedł gdzieś. Wszedłem do sali jednocześnie dzieląc się z Martą dobrą nowiną. Usiadłem obok łóżka i nawet nie wiem kiedy usnąłem.

4 dni później
Jestem w Krakowie od czterech dni. Codziennie chodzę do Natalii aby sprawdzić czy coś się zmieniło. Właśnie wchodziłem do sali w której leży moja kuzynka aby zmienić się z Martą. Blondynka spała na krześle. Tak słodko wyglądała kiedy spała. ~Kacper opamiętaj się. Nie przyszedłeś tu na podryw tylko do kuzynki.~ skarciłem się w myślach. Podszedłem do dziewczyny.
- Wstawaj śpiochu.-szepnąłem jej do ucha.
- Jeszcze chwileczkę.-odwróciła głowę.
- Wstawaj, bo nie dostaniesz śniadania.- dziewczyna natychmiast otworzyła oczy, a ja zacząłem się śmiać.
- Kacper ładnie tak sobie żarty robić?-zapytała oburzona. Ja tylko się uśmiechnąłem. Rozmawialiśmy na różne tematy. Kiedy usłyszeliśmy czyjś głos.
- Co się stało?-cicho zapytała się Natalia.
- Natka nareszcie się wybudziłaś.- Marta aż skakała z radości.
- Natka chodzi o to, że miałaś wypadek, byłaś w śpiączce i raz prawie zawitałaś na tamtym świecie.- wyjaśniłem w skrócie.

* Natalia*
Obudziłam się w szpitalu z okropnym bólem głowy. W pomieszczeniu byli również Kacper i Marta. Jak oni słodko razem wyglądają.
- Co się stało?-z trudem zapytałam.
- Natka nareszcie się wybudziłaś.- widać, że długo musiałam być nieprzytomna bo Marta, aż skakała z radości
- Natka chodzi o to, że miałaś wypadek, byłaś w śpiączce i raz prawie zawitałaś na tamtym świecie.-wyjaśnił mi kuzyn.
- Kacper idź po lekarza.-powiedziała moja przyjaciółka. Kiedy chłopak wyszedł musiałam zadać jej to pytanie.
- Marta to kiedy będziesz już moją rodziną?
- O co ci chodzi?-zapytała zdezorientowana.
- Widzę jak na siebie patrzycie.-uśmiechnęłam się a blondynka aż się zaczerwieniła. Do sali wszedł Piechocki z lekarzem.
-Witam panią. Widzę, że już się wybudziłaś. Jak się czujesz?-zapytał lekarz.
- Całkiem dobrze, tylko strasznie boli mnie głowa.-odpowiedziałam.
- To całkiem normalne po wybudzeniu.-odpowiedział.- Wykonamy jeszcze parę badań, ale nie widzę przeciwskazań abyś jutro wyszła do domu.-uśmiechną się w moją stronę.
- Dziękuję bardzo.-odwzajemniłam gest. Było już późno. Z trudem przekonałam siatkarzy aby poszli odpocząć. Kiedy byłam sama dużo myślałam nad tym co mnie spotkało. Kacper powiedział mi już, że nie mogę grać. Wcześniej nie wyobrażałam sobie życia bez treningów. Ale co ja mogę zrobić. Widocznie tak miało być. Czasem trzeba coś stracić, aby zyskać coś lepszego. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


Witajcie daje wam do oceny nowy rozdział.
Wiem długo musieliście czekać ale mam nadzieję, że mnie za to nie zabijecie.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.     

niedziela, 4 grudnia 2016

Prolog

Obudził mnie przeraźliwy dźwięk budzika. Wyłączyłam go i przetarłam zaspane oczy.  Sprawdziłam która jest godzina. 7:00 za godzinę mam trening.
-Trzeba wstawać.-powiedziałam sama do siebie. Leniwie zwlekłam się z łóżka i poszłam w stronę łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i wyszłam z pomieszczenia. Wróciłam do swojego pokoju i podeszłam do szafy. Stałam przed nią chyba z 10 minut ale w końcu udało mi się wybrać ubrania.
Wyciągnęłam z szafy czarne jeansy z dziurami na kolanach i szary sweterek. Następnie zrobiłam delikatny makijaż oraz z pięłam włosy w kucyka. Miałam zamiar iść do kuchni kiedy zadzwonił mój telefon. Nie sprawdzając kto dzwoni przesunęłam zieloną słuchawkę.
- Słucham?
- Cześć kuzyneczko.-usłyszałam radosny głos Kacpra Piechockiego.
- Cześć co słychać?-zapytałam mojego ukochanego kuzyna. Tak w ogóle to on i jego ojciec byli jedyną rodziną jaka mi została. Nie licząc ojca który zostawił mnie i matkę jak miałam 2 lata.
- Wszystko dobrze. Lepiej opowiadaj co u ciebie.
- A co ma być. Właśnie szykuję się na trening.
- To nie będę ci dłużej przeszkadzać tylko mam jedno pytanie.
- Wal śmiało.-zachęciłam siatkarza.
- Wpadniesz do nas na święta?
- Nie chcę wam przeszkadzać.
- Jesteś moją ulubioną kuzynką oraz jedyną i ulubioną siostrzenicą mojego ojca, naprawdę myślisz, że będziesz nam przeszkadzać?
- No nie wiem.
- Natalka nie widzieliśmy się cztery lata. No proszę.
- Widzę, że nie dasz mi spokoju.
- Masz rację.-wiedziałam, że Kacper właśnie teraz jeszcze bardziej zaczął się uśmiechać.
- No dobra przyjadę. Muszę kończyć pa.
- Pa.-rozłączyłam się po czym ruszyłam w kierunku kuchni. Zjadłam śniadanie, ubrałam kurtkę i buty. Zarzuciłam torbę i wyszłam z mieszkania. Doszłam do przystanku i czekałam na autobus. Jak zawsze musiał się kwadrans spóźnić. Nie ma to jak komunikacja miejska w Krakowie. Czemu ja jeszcze nie kupiłam sobie samochodu? Po trzydziestu minutach byłam już albo raczej dopiero w Wieliczce. Ruszyłam w stronę kampusu gdzie miałam mieć trening. Weszłam do szatni. Za czym zdążyłam cokolwiek zrobić byłam juz w objęciach mojej przyjaciółki.
- Cześć Marta.-powiedziałam kiedy dziewczyna wreszcie mnie puściła.
- Nareszcie jesteś. Masz pięć minut.-powiedziała blondynka.
- Tak jest kapitanie.-zasalutowałam. Widząc to Marta wybuchnęła śmiechem. Po chwili razem z resztą dziewczyn dołączyłyśmy do niej. Po pięciu minutach wszystkie byłyśmy na boisku.
- Witam piękne panie.-usłyszałyśmy trenera.
- Witamy naszego najprzystojniejszego trenera.-powiedziała Maryla (nasza rozgrywająca).
- Niestety muszę się z tobą zgodzić.-uśmiechną się trener.
- Dlaczego niestety?-zapytałam.
- Bo nie znajdziecie nikogo równie przystojnego i będziecie musiały zadowolić się jakimiś przeciętniakami.-wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.- Koniec tego dobrego moje panie. Czas zacząć trening.-powiedział trener. Po dwu godzinnych męczarniach weszłyśmy do szatni. Mimo iż byłyśmy wyczerpane poczucie humoru nas nie opuściło.
- Laski muszę stwierdzić, że jeśli dalej tak będziemy grać to nie tylko wejdziemy do Orlenligi ale i ją wygramy.-odezwała sie Marta (atakująca i kapitan).
- Z tobą na ataku, Natalką i Gabrysią na przyjęciu, Marylą na rozegraniu, Julką jako libero oraz Olą i Julka K. na środku to na pewno.-skomentowała Kinga (rezerwowa przyjmująca).
- Co ty taka pesymistka. Gdyby się dało to wszystkie byłybyśmy w pierwszym składzie.-powiedziałam.
- No na pewno.-odburknęła Kinga.
- O co ci chodzi?
- O to, że trener widzi tylko waszą siódemkę żadna inna się nie liczy.
- To nie prawda. Trener traktuje nas wszystkie tak samo.
- No jasne. Tak na prawdę jesteś w szóstce bo twój wujaszek jest prezesem Skry. Tak naprawdę powinnaś parkiet czyścić.
- Jeśli masz coś do mnie trudno mam to w dupie ale od reszty dziewczyn wara.
- Bo co tatusiem mnie postraszysz? Zapomniałam olał cie bo już nie mógł na ciebie patrzeć.
- Przesadziłaś.-wymierzyłam cios prosto w nos dziewczyny.
- Pójdę z tym do trenera i to będzie koniec twojego grania w tym klubie.
- A idź sobie, mam do gdzieś.-wyszłam z szatni a następnie budynku. szłam spokojnym krokiem na przystanek kiedy dogoniła mnie Marta.
- Natka ona tak nie myśli.-zaczęła bronić Kingę.
- Nie Marta ona właśnie tak myśli. Tylko co ja jej zrobiłam, że tak mnie nienawidzi?-zapytałam przyjaciółki. Dziewczyna chciała odpowiedzieć ale nie wiedziała jak. Zresztą i tak nie miałam ochoty drążyć tej sprawy. Zmieniłam temat. Przez połowę drogi jechałyśmy razem po czym blondynka wysiadła na swoim przystanku a ja jechałam dalej. Wysiadłam dwa przystanki wcześniej bo musiałam kupić jeszcze parę rzeczy. Przechodziłam przez pasy kiedy poczułam przeraźliwy ból. Potem zapanowała ciemność.

Witam was w nowym opowiadaniu.
Wiem, że nie umiem pisać prologów ale mam skrytą nadzieję, że wam się spodobało.